Też jeździłem sam, tłumek się zbierał ma wylotówkach.
Jak Pan koczował 3 doby przy szosie w sławetnych Płotach (woj. zach-pom), to też jest Pan weteranem.
Mało, ale kierowcy ciężarówek byli znudzeni, chcieli pogadać, siadało się na silniku, drugi w siedzeniu pasażera i było fajnie. Wszyscy wtedy palili więc problemu nie było.
Miło. Ale rozstawianie ‚budki’ w deszczu przy drodze – tego miło nie wspominam. A czasami na małych drogach trzeba było z braku ruchu się zatrzymać na noc, czasem pod mostem, wyciągnąć palnik albo rozpalić ogień, ugotować zupkę z torebki… Czy to naprawdę się zdażyło?
a ja łapałam stopa, czego zabraniał kodeks mojej szkoły i akurat trafiłam na nauczycielkę od angielskiego. musiałam się z rodzicami pojawić, co by mnie nie wyrzucili ze szkoły. potem już nie zatrzymywałam srebrnych samochodów
To Pan ma kierownicę z tyłu.
A gdzie pan widzi kierownicę, może w więźniarce jadę. Do domu, do więźnia.
Fakt, ostatni widok na widok.
Nie na egzekucję od razu.
znaczy komornik, wiedziałem że jest tu jakaś opcja ukryta
Więźniarka, skąd znowu komórnik?
egzekucja w komórce, w pańskiej opowieści nic nie trzyma się kupy
Normalnie nie?
Jak zwykle.
tam dom mój, gdzie mnie zamkną
Nie ma innego wyjścia,
Fajnie się tak jeździło autostopem na pace.
Nas zawsze brali do kabiny żeby pogadać.
Jak była większa grupa, to do kabiny brali panienki, za karę musiały wysłuchiwać.
Ja nigdy nie lubiłech tłumu, a panienki po drodze… Co wieś to dziewczyna, jak marynarz.
Też jeździłem sam, tłumek się zbierał ma wylotówkach.
Jak Pan koczował 3 doby przy szosie w sławetnych Płotach (woj. zach-pom), to też jest Pan weteranem.
Ja z kolegą przeważnie i chyba nie do zach-pom. A to do Lubania 2 razy, 2 do 3 miasta, na Mazury, na Kaszeby.
Przynajmniej cały miesiąc latem musiałem przejeździć, tak dla podróżowania, i ta fotka mi przypomniała piękne krajobrazy po deszczu.
…na pace inne powietrze, zresztą osobówek mało było.
Mało, ale kierowcy ciężarówek byli znudzeni, chcieli pogadać, siadało się na silniku, drugi w siedzeniu pasażera i było fajnie. Wszyscy wtedy palili więc problemu nie było.
Miło. Ale rozstawianie ‚budki’ w deszczu przy drodze – tego miło nie wspominam. A czasami na małych drogach trzeba było z braku ruchu się zatrzymać na noc, czasem pod mostem, wyciągnąć palnik albo rozpalić ogień, ugotować zupkę z torebki… Czy to naprawdę się zdażyło?
…a niekiedy padał Deszcz.
tak, niejeden przetrwalim.
a ja łapałam stopa, czego zabraniał kodeks mojej szkoły i akurat trafiłam na nauczycielkę od angielskiego. musiałam się z rodzicami pojawić, co by mnie nie wyrzucili ze szkoły. potem już nie zatrzymywałam srebrnych samochodów
To inny stop tu był Autostop z książeczkami, kuponami itd. Nawet piosenki o tem śpiewali.
Instytucjonalizować autostopa, trzeba mieć talent.